Opowieść o zapomnieniu



Czas czytania: 3 min.

W Dniu Wszystkich Świętych cała okolica cmentarza wypełniała się zapachem wosku i kwiatów, a na grobach pojawiały się setki światełek, które nadawały temu miejscu magiczny wygląd.

Kasia i Bartek wybrali się wieczorem ponownie na cmentarz by raz jeszcze podumać za zmarłymi.

Mimo chłodu dzieciom towarzyszyła ciepła myśl o ich dziadku, którego odwiedzali na cmentarzu co roku.

W tym roku jednak cmentarz ich zaskoczył.

Kasia, drobna dziewczynka z długimi, ciemnymi włosami, zauważyła, że obok ich rodzinnego grobu pojawił się stary nagrobek, którego nigdy wcześniej nie widziała. Kamień był pokryty mchem i wyglądał na bardzo, bardzo stary. Na tabliczce widniało imię „Jan” oraz niewyraźna data śmierci – 19.2 rok.

Bartek, patrz! Ten nagrobek wygląda, jakby pojawił się tu nagle

– powiedziała szeptem Kasia.

Jej brat, nieco starszy i sceptyczny, wzruszył ramionami.

Może go po prostu wcześniej nie zauważyliśmy

— odpowiedział. Jednak w jego oczach pojawił się cień ciekawości.

W chwilę później dzieci poczuły nagły powiew zimnego wiatru, a w oddali usłyszały szelest liści. Spojrzeli na siebie z lekkim niepokojem. Kasia, zaintrygowana, delikatnie dotknęła starego kamienia, a wtedy… poczuła, że ktoś łagodnie ściska jej dłoń.

Przez moment serce Kasi zamarło. Chciała puścić nagrobek, ale poczuła coś wyjątkowego. Zamiast strachu, pojawiło się ciepło, jakby ktoś chciał się z nią przywitać.

Wtem usłyszeli cichy głos:

— Dziękuję wam… Już nikt mnie nie pamięta.

Dzieci spojrzały wokół, ale nie dostrzegły nikogo. Ich wzrok powędrował jednak ku nagrobkowi. Pod drzewem dostrzegli cienką postać – mężczyznę w starym płaszczu, który patrzył na nich łagodnie. Mężczyzna był półprzezroczysty, jakby zrobiony z mgły i światła.

Kim pan jest?

— zapytał niepewnie Bartek, próbując opanować drżenie głosu.

Jestem Janem z tego grobu. Spoczywam tu od  lat, ale od dawna już nikt mnie nie odwiedza. W Dniu Wszystkich Świętych zawsze przychodzę, żeby sprawdzić, czy ktoś jeszcze pamięta…

— starzec mówił, a jego głos brzmiał jak szelest jesiennych liści.

Dzieci zamarły, pełne podziwu i szacunku. Zrozumiały, że miały do czynienia z kimś wyjątkowym, kimś, kto zasłużył na pamięć, a jednocześnie przez wiele lat pozostawał zapomniany.

Zjawa znikła a Kasia i Bartek skierowali się w stronę wyjścia z cmentarza.

Możemy zapalić dla tego Pana znicz?

— zapytała cicho Kasia brata.

Bartek skinął głową. Wrócili na grób dziadka i jeden ze zniczy postawili na kamieniu obok.

Przepraszam dziadku

– wyszeptała Kasia.

Na starym nagrobku stanął mały, płonący znicz, który natychmiast oświetlił zmurszałe napisy i ożywił nieco zapomnianą pamięć o człowieku sprzed lat.

Gdy podnieśli wzrok, mężczyzna pojawił się znowu a jego oczy zalśniły. W powietrzu unosił się delikatny zapach dymu i ciepło, które zdawało się ich otaczać. Zrozumieli, że w Dniu Wszystkich Świętych nie chodzi jedynie o pamięć o bliskich, ale o szacunek dla każdego, kto kiedyś był częścią tego świata.

Gdy odchodzili z cmentarza, poczuli, jakby ich serca były lżejsze.

Tego wieczoru w ich pamięci na zawsze pozostał obraz starego nagrobka, małego płomienia i uśmiechu kogoś, kto już dawno temu opuścił ziemski świat, ale choć na chwilę mógł wrócić, bo ktoś o nim pamiętał.

Wspieraj MojeLipsko – pomóż nam się rozwijać




Zagłosuj w naszej ankiecie. Wyraź swoje zdanie!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.