Rząd w najnowszym rozporządzeniu covidowym wprowadza obostrzenie – niespodziankę, czyli kary za samo uczestnictwo w zgromadzeniu.
Obok ewidentnej niekonstytucyjności takiej sankcji, jest to też potencjalne źródło prawnych absurdów.
Przekonać się o tym mogą choćby uczestnicy wielkanocnych nabożeństw, którzy mogą odpowiadać za nadmierny tłok w kościele.
Według ekspertów, po zapoznaniu się z tym aktem prawnym, wierni do kościoła będą musieli stawić się najprawdopodobniej z linijką i danymi o powierzchni budynku. Gdyby czytać rozporządzenie literalnie, to nie tylko ksiądz – jako organizator – odpowie za zbyt dużą liczbę wiernych, ale i oni sami. Podobnie w parkach i na ulicach – większych grup ludzi powinno się unikać już nie tylko ze strachu przed zakażeniem, ale i rozporządzeniem. Przepisy są tak skonstruowane, że nie do końca wiadomo, jakie zachowanie może zostać uznane za udział w zgromadzeniu.
Tu warto przypomnieć, że premier i minister zdrowia, ogłaszając w czwartek listę nowych obostrzeń, jakoś pominęli fakt, że obok zamknięcia przedszkoli, itd., zamierzają również wprowadzić przepis, który umożliwi nakładanie kar na uczestników zgromadzeń. Dotychczas par. 26 rozporządzenia zawierał jedynie przepisy umożliwiające ściganie organizatorów tychże zgromadzeń. Teraz wystarczy znalezienie się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.
Zmiana jest niewątpliwie kolejnym krokiem w próbie ograniczania przez rząd naszych praw i wolności, zagwarantowanych przecież przez Konstytucję, a konkretnie przez art. 57.
– mówi adwokat Karolina Pilawska z Kancelarii TPZ.
I dodaje, że powołany przepis jednoznacznie stanowi, iż każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich, a ograniczenie tej wolności może określać ustawa.
Tego samego zdania jest adwokat Maciej Śledź, partner Kancelarii Nowosielski i Partnerzy – Adwokaci i Radcy Prawni.
Nie budzi wątpliwości, że par. 26 rozporządzenia odnosi się do zgromadzenia, które nie tylko jest zdefiniowane w art. 3 ustawy o zgromadzeniach, ale też do zgromadzenia, o którym mowa w art. 57 Konstytucji, który gwarantuje wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i w nich uczestniczenia.
– tłumaczy prawnik.
Prawnicy nie mają wątpliwości, że to, co robi rząd w najnowszym rozporządzeniu, nie ma umocowania w przepisach.
Rządzący nadal uważają, że zarządzanie pandemią może odbywać się przez wydawanie kolejnych rozporządzeń. Oczywiście Konstytucja w art. 31 ust. 3 przeczy takiemu podejściu, ponieważ jasno wskazuje, że ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie, tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie, co więcej – nie mogą one naruszać istoty wolności i praw.
– tłumaczy mecenas Eliza Rutynowska z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Zdaniem prawniczki próba wprowadzenia zakazu udziału w zgromadzeniach to jawna odpowiedź rządzących na protesty – choćby Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Ponieważ wielokrotnie jako prawnicy podkreślaliśmy, że nawet jeśli pominęlibyśmy kwestię konstytucyjności i niekonstytucyjności wprowadzanych ograniczeń, to sam udział w zgromadzeniach nigdy nie był zakazywany.
– mówi Eliza Rutynowska.
Jako prawniczka zajmująca się tą tematyką od początku pandemii obserwuję coraz częstsze punktowe działanie władzy, odpowiadające nie na potrzeby społeczeństwa, ale – jawnie – uderzające w nasze wolności i prawa.
– dodaje.
Źródło: Prawo.pl; Tokfm.pl
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis