Urodzony w 1894 roku, w Zduńskiej Woli, Rajmund Kolbe już w wieku 11 lat podjął naukę w Małym Seminarium Duchownym Ojców Franciszkanów we Lwowie i podążał dalej tą drogą, wstępując w 1910 roku do zakonu franciszkanów konwentualnych. Krokiem milowym w dalszej, misyjnej działalności Kolbego, który otrzymał imię Maksymilian (w kolejnych latach przyjął również Maria), były studia w Rzymie.
To właśnie tam stworzył Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae). Było to emanacją zacięcia prospołecznego Maksymiliana Kolbego, bowiem Rycerstwo miało być przedsięwzięciem o charakterze nie tylko religijnym, ale również i ogólnorozwojowym. Szybko zaczęło zresztą rosnąć w siłę, czego wynikiem było ukazanie się w 1922 roku miesięcznika „Rycerz Niepokalanej”. Stał się on niemalże fenomenem – o ile wysokość pierwszego nakładu wyniosła 5000 egzemplarzy, o tyle ostatniego (wówczas już tygodnika), tuż przed niemiecką inwazją na Polskę – ok. 1 000 000 egzemplarzy. Wydawnictwo to było częścią działalności klasztoru Niepokalanów, który Maksymilian Maria Kolbe założył w 1927 roku w Teresinie. Wystarczyło zaledwie 10 lat, by ta wspólnota zakonna stała się w okresie międzywojennym najliczniejszą na świecie , liczyła bowiem ponad 700 osób.
Rozkwit klasztoru szedł w parze z nowoczesnymi, jak na ówczesne czasy, inicjatywami w zakresie komunikacji – wspólnota zainicjowała działalność rozgłośni radiowej obejmującej swoim zasięgiem cały obszar ówczesnej Rzeczpospolitej. Co więcej, w planach była dystrybucja wydawnictw wspólnoty drogą lotniczą, a nawet uruchomienie stacji telewizyjnej.
Rozmach, jaki charakteryzował tę niezwykłą postać widać było także w dalekosiężnych (dosłownie, i w przenośni) planach misyjnych ojca Maksymiliana. Udał się on bowiem do… Japonii, w której przebywał w latach 1931-1935, a w Nagasaki utworzył wspólnotę, która funkcjonuje do dziś. Wydano tam wówczas po japońsku jedno z wydawnictw publikowanych w Polsce, : „Rycerza Niepokalanej”.
Nie wiadomo, czego jeszcze dokonałby ten niezwykły misjonarz, który już w 1918 roku miał opatentowaną koncepcję „etereoplanu”, czyli projekt… pojazdu kosmicznego. Dalszą jego działalność przerwała niemiecka inwazja na Polskę w 1939 roku. Już niebawem po zajęciu tej części Mazowsza, Niemcy wymusili zawieszenie działalności wspólnoty w Niepokalanowie, zaś sam ojciec Kolbe wraz z ponad 30 współpracownikami został aresztowany 19 września 1939 r.
Niemieccy najeźdźcy doskonale zdawali sobie sprawę ze znaczenia duchowieństwa w życiu nie tylko religijnym Polaków, ale także społecznym i gospodarczym. Dlatego od samego początku inwazji na Polskę bezwzględnie prześladowali duchownych. Księża znaleźli się wówczas wśród ofiar niemieckiej operacji „Tannenberg”, pierwszej tego typu akcji przeprowadzonej przez okupantów, wymierzonej w przedstawicieli polskich elit.
Szacunkowe dane wskazują, że niemiecka okupacja pochłonęła życie ok. 3 000 polskich księży i zakonników, tj. aż ok. 20 procent przedwojennej ich liczby. Wśród nich zaleźli się m.in. aktywni na niwie społecznej i naukowej duchowni jak ks. Władysław Skierkowski i ks. Franciszek Rogaczewski. Z 1773 polskich duchownych więzionych w Dachau (z ogółem 2794) zmarło lub zostało zamordowanych 868.
Do innego niemieckiego obozu koncentracyjnego, do Auschwitz, gdzie w tajemnicy przed Niemcami pełnił swoją posługę, trafił w 1941 roku Maksymilian Maria Kolbe. 29 lipca tego roku, w trakcie karnego apelu (po ucieczce jednego z więźniów), zgłosił się za współwięźnia, Franciszka Gajowniczka, do grupy dziesięciu więźniów skazanych na śmierć poprzez zagłodzenie. Według relacji innego z jego współwięźniów, Bruno Borgowca, ojciec Kolbe nawet w tej tragicznej sytuacji był dla pozostałych uwięzionych oparciem.
Zmarł 14 sierpnia po ponad dwutygodniowych torturach głodowych, dobity zastrzykiem z fenolu. Kościół katolicki wyniósł męczennika na ołtarze. W 1982 roku Maksymilian Maria Kolbe został uznany za świętego. Kanonizacji dokonał papież Jan Paweł II.
Także w powszechnym odbiorze, Kolbe pozostaje symbolem poświęcenia życia za drugiego człowieka i duchowego bohaterstwa w świecie, w którym było o nie tak trudno.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis