Zaginiona Monika Kobyłka!



Czas czytania: 4 min.

Monika Kobyłka. Ileż to już było artykułów o jej zaginięciu, ile próśb o udostępnianie wiadomości, o jakiekolwiek informacje. Wszystko bezskuteczne. Ale czy 14-latka może tak po prostu zniknąć?

Był ciepły lipcowy wieczór, właściwie już noc. 7.07.2012 r., sielska wieś gdzieś między Radomiem, a Tomaszowem Mazowieckim. Dwie czternastolatki – Monika i Julita odprowadzają się do domów. Do połowy drogi, jak zawsze, bo tak miały w zwyczaju, żeby było sprawiedliwie. Pewnie jak zwykle powiedziały sobie: „Cześć! Pa! Do zobaczenia jutro!” Bo przecież jutro czekał na nie kolejny piękny, wakacyjny dzień. Było około godz. 23:00. Niestety, Monika do domu nie dotarła, chociaż miała do przejścia tylko 200 metrów.

Wcześniej tego dnia Monika pilnowała dzieci sąsiadki. Sprawiało jej to frajdę, bo lubiła dzieciaki. To była młoda, zaradna dziewczynka, która często chodziła z mamą na prace sezonowe, żeby zarobić i pomóc rodzinie. Nie sprawiała żadnych problemów, była pomocna. Zarówno rodzeństwo, jak i znajomych miała w różnym wieku. Każdy ją tu lubił. Około godz. 21:00 przebrała się w spodenki, białą bluzkę z czerwonym sercem z przodu i powiedziała mamie, że idzie z koleżanką na spacer po okolicy. Mama Moniki nie podejrzewała nawet, że widzi córkę po raz ostatni. Przecież to taka spokojna wieś. Tu nic się nie dzieje.

Jest lato, wielu sąsiadów siedzi w ogródkach, grillują, śmieją się, słychać głosy. Dziewczynka miała wrócić do domu na 23:00. Nawet, gdy zdarzało jej się spóźnić, to tylko kilka minut i zawsze wtedy informowała mamę telefonicznie. Koleżanki rozstały się tam, gdzie zawsze i każda poszła w swoją stronę. Ostatni raz Monika widziana była przez sąsiada na przystanku w Woli Gałeckiej.

Była 23:05. Odczytywała lub pisała SMS-a. Jeszcze o 23:09 napisała wiadomość do koleżanki, że u kogoś słychać muzykę. Później wszystko sprawdzano. U jednej z rodzin była jakaś impreza. Dość daleko od przystanku, na którym widziano Monikę po raz ostatni, ale z racji tego, że noc była piękna, to muzyka niosła się dość daleko. Telefonu od mamy o 23:12 już nie odebrała. Mama dzwoniła wiele razy, bezskutecznie. Pojawił się niepokój, bo Monice nigdy się to nie zdarzało.

Po godz. 2:00 w nocy telefon przestał działać. Wtedy był już komunikat, że abonent jest niedostępny. Niestety nie udało się ustalić gdzie dokładnie znajdował się aparat. To trudny teren, kilka wież dookoła. Wiadomo, że telefon był w okolicy. Według prokuratury ostatnie logowanie telefonu miało miejsce około godz. 2:33.

Rodzina, policja, sąsiedzi, znajomi – wszyscy przeszukiwali okolicę. Nie udało się ustalić co stało się z dziewczynką, nie natrafiono na żaden ślad, nie odnaleziono żadnej z jej rzeczy. Nie było żadnych innych świadków.

Bardzo szybko do śledztwa włączyła się prokuratura, później sprawę przekazano Wydziałowi Kryminalnemu Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.

Jeden z detektywów, który pracował nad sprawą powiedział, że udało się dotrzeć do osób, które 15 minut później były na tym samym przystanku. Moniki tam nie było. Nie było żadnego autobusu, w który mogłaby wsiąść. Jedyna opcją jest samochód, do którego wsiadła, została zwabiona lub siłą wciągnięta. Monika to dość ufna osoba, mogło się tak wydarzyć.

W toku postępowania sprawdzano zapisy BTS-ów, ale analizy te nie wniosły niczego do śledztwa. Przesłuchano właścicieli innych telefonów, które logowały się w tym samym czasie w tej okolicy. Nie udało się niczego ustalić. Kilka osób za ich zgodą przebadano nawet wariografem. To też nic nie dało. Przeszukano łąki, pola, podniesiono wszystkie betonowe płyty, sprawdzono szamba, stodoły, szopy, ruiny – jednym słowem wszystko. Również bez rezultatu.

We wrześniu 2014 r. śledztwo zostało umorzone ze względu na niewykrycie sprawców. Ale policja nie odłożyła sprawy na półkę. Jakakolwiek nowa, wiarygodna informacja sprawi, że śledztwo zostanie wznowione. Akta przekazano policyjnym psychologom, którzy mieli nad nimi pracować.

Siostra Moniki jest niemal pewna, że dziewczyna wsiadła do jakiegoś samochodu, bo pies tropiący gubił trop w tym samym miejscu, przy przystanku i skrzyżowaniu.
Przy sprawie pracował Jackowski, wskazywał różne tropy, rysował mapki. Po tygodniu sam zrezygnował, powiedział, że ta sprawa jest dla niego za trudna.

Minęło ponad 8 lat, Monika skończyła w międzyczasie 18 lat. Nie świętowała jednak urodzin ze swoim bratem bliźniakiem. Rodzina cały czas wierzy, że dziewczyna odnajdzie się cała i zdrowa.

Rysopis zaginionej w dniu zaginięcia: wzrost – 169 cm, waga ok. 50 kg, szczuplej budowy ciała, oczy niebieskie, włosy długie koloru naturalnego rudego, liczne piegi na twarzy.
Ubrana w koszulkę koloru białego z czarnym napisem i czerwonym sercem z przodu, krótkie spodenki jeans koloru niebieskiego, buty beżowe z cekinami.

Wszelkie dane mogące pomóc w ustaleniu miejsca pobytu poszukiwanej należy przekazać do Komendy Powiatowej Policji w Przysusze tel. 47 70 252 00 lub do dyżurnego KWP zs. w Radomiu tel. 47 701 26 30 albo powiadomić dyżurnego najbliższej jednostki dzwoniąc pod numer 997 lub 112.

Źródło: Zaginieni Przed Laty.

Zagłosuj w naszej ankiecie. Wyraź swoje zdanie!

Czy chcecie referendum w sprawie odwołania Radnych Powiatu Lipskiego?

1 221 Liczba głosów




Wspieraj MojeLipsko – pomóż nam się rozwijać

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.