Dużo łóżek covidowych, mało zakażeń. Szpitale polowe trafiają do zamrażarki.
Od października w trybie ekspresowym miało powstać ponad 20 szpitali polowych – w ich budowę rząd włączył spółki Skarbu Państwa, m.in. Tauron, Orlen, Lotos. Ale kiedy je zbudowano, sytuacja się zmieniła – liczba zakażeń spadła. Szpitale polowe stanęły, zrobiono nabory kadry medycznej, jednak nie są uruchamiane, a jeśli już, to w niewielkiej części.
Jak informuje Rzeczpospolita, do bazy placówek nieaktywnych trafił gotowy do użytku szpital tymczasowy wybudowany przez Węglokoks w hali na lotnisku w Pyrzowicach na Śląsku.
Nie ma potrzeby obecnie z nich korzystać, notujemy duży spadek liczby osób zakażonych. Poza tym właśnie zaczął działać 500-łóżkowy szpital w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. W czwartek miał pięciu pacjentów.
– tłumaczy Alina Kucharzewska, rzeczniczka wojewody śląskiego.
Sytuacja epidemiczna jest tak dobra, że Śląsk rozpoczął odblokowywanie tzw. łóżek covidowych w szpitalach stacjonarnych.
Także MON wstrzymało zapowiadane na przełom listopada i grudnia otwarcie szpitala na Okęciu, budowanego pod patronatem Wojskowego Instytutu Medycznego. Jest w nim 250 łóżek (30 intensywnej terapii). I ten gotowy szpital trafił do „zamrażarki”. Będzie przyjmował pacjentów, dopiero gdy inne szpitale (w tym tymczasowe) w Warszawie przestaną być wydolne.
Obecnie nie ma potrzeby wykorzystywania tego typu placówki, gdyż liczba łóżek i respiratorów w systemie jest wystarczająca.
– podaje MON.
Z kolei w szpitalu na Stadionie Narodowym na 285 łóżek zajętych jest 60.
Budowę szpitali tymczasowych finansuje budżet państwa, m.in. z Funduszu Przeciwdziałania Covid-19. Miesięczne koszty 500-łóżkowego szpitala tymczasowego oszacowano na 21,5 mln zł – jeśli będzie miał pacjentów.
Źródło: Rzeczpospolita.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis