Kłudzie, historia Jerzego Kalinowskiego, Białych Żagli i świetlicy



Czas czytania: < 1 minutę

Wieś położona na niewielkich rozmiarów skarpie, nachyla się jakby i ciąży ku rzece. Nie jest to jednak tylko sprawa zbiegających z mniejszych czy większych górek dróg i ścieżek, zlewających się na szerokim piaszczystym brzegu. Wisła, dla oddalonego o kilka kilometrów od Solca, Kludzia znaczyła niemal zawsze mniej więcej tyle, co węgiel dla Śląska. Z wodą związani są tu prawie wszyscy, bo woda dla kludzian od niepamiętnych czasów, to miejsce pracy i źródło utrzymania.

Tutaj, Panie – wyjaśnia te związki jeden z mieszkańców, ludzie jak nie rybołówstwem się zajmowali, to na pewno prywatnym przewozem przez rzekę. I tylko z tego żyli, bo z ziemi po tej stronie Wisły to nikt by się dłużej nie utrzymał. 

Ale i z wody utrzymać się tu raczej trudno, więc o zarobek łatwy trudno. Decyduje pewnie o wyborze tego, czym będzie się człowiek zajmował. Czasem bywa przyczyną irracjonalny sentyment, przywiązanie, nawet ciągle żywe i pobudzające wspomnienie chwil przeżytych jeszcze w dzieciństwie. 

 Marek Szyjko – Żagiel – Tygodnik Radomski – 1984 rok.

O przewozach na promie i o tym jak założyciel zespołu “Białe Żagle” w Kłudziu odkrył w sobie talent muzyczny, jak również o tym jak i po co zbudowano świetlicę w Kludziu.

Przytoczyliśmy fragment. Cały artykuł znajdziecie TUTAJ.

Wspieraj MojeLipsko – pomóż nam się rozwijać

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.