Z lipskiego szpitala wyszły z koronawirusem!

Materiał KKW Koalicja Obywatelska

Czas czytania: 3 min.
Listen to this article

TVN24 opisuje historię mającą miejsce w Szpitalu Powiatowym w Lipsku, a która to została wysłana na serwis Kontakt24.

Materiał KKW Trzecia Droga PSL – PL2050 Szymona Hołowni

Historia ta dotyczyła przebywających w tej placówce pacjentek przechodzących rehabilitację. W czasie pobytu na oddziale zgłaszały one grypopodobne objawy, jednakże nikt nie zrobił im testu na obecność koronawirusa. Natomiast po wyjściu ze szpitala okazało się, że kobiety są zakażone.

Jak informuje TVN, kobiety przebywały w lipskim szpitalu przez cztery tygodnie. W trakcie hospitalizacji spowodowanej rehabilitacją zaczęły one zgłaszać objawy przypominające grypę. Z każdym dniem czuły się coraz gorzej, jednak nikt nie zlecił testów na obecność koronawirusa. Kobiety zostały wypisane do domów. Na własną rękę zgłosiły się do lekarza. Jak się okazało, były zakażone koronawirusem. Szpital obiecuje sprawę wyjaśnić.

Całą historię na Kontakt24 (TVN) przesłała córka jednej z pacjentek.

Z każdym dniem czuły się coraz gorzej

Pod koniec pobytu, tuż przed świętami, mama i jej współlokatorka miały objawy grypopodobne. Opowiadała, że z każdym dniem czuły się coraz gorzej. Od lekarza dostały paracetamol, bo cały czas zgłaszały, że są chore i mają objawy typowego przeziębienia. Wypis ze szpitala dostały zaraz po świętach. Nikt nie zrobił im wcześniej testu. Współlokatorka mamy jak tylko wróciła do domu, zmierzyła sobie temperaturę. Okazało się, że ma gorączkę. Zadzwoniła do swojego lekarza, który od razu skierował ją na test na COVID-19. Wynik miała pozytywny.

– opisuje Pani Aldona, córka pacjentki.

Jak dodaje, wcześniej kobiety miały kontakt z innymi pacjentami.

Chodziły na grupowe zajęcia, do kościoła. A później ze szpitala wypisali je z covidem. Tłumaczyli, że to tylko przeziębienie.

– zaznacza.

I dodaje, że test zrobiła również jej mama i okazało się, że również ma wynik pozytywny.

Teraz mama jest na kwarantannie, tatę też wysłali, bo zdążyli mieć ze sobą kontakt. Ja nie mogę się pogodzić z tym faktem, że nikt nie wpadł na to, żeby ich odizolować i przed wypuszczeniem do domu zrobić test. Mama jeszcze kaszle i czuje się osłabiona i całe szczęście nie przechodzi tego źle. Wychodziła już jednak ze szpitala bardzo słaba. W sanepidzie obie usłyszały, że szpital nie miał obowiązku robić im przy wypisie testu.

– opisuje dalej pani Aldona.

Szpital: objawy nie wskazywały na covid

TVN poprosił o komentarz lipską placówkę.. Skontaktował się w tym celu z dyrektor szpitala, Marią Chmielnicką.

Jestem po rozmowie z lekarzem. Twierdził, że owszem, w poniedziałek panie zgłaszały, że mają katar, ale nic poważniejszego im nie dolega. Nie mówiły o wysokiej temperaturze, ani bólu mięśni, który wskazywałby na objawy covidowe.

– informuje dyrektor.

I przyznaje, że pacjentki zostały wypisane 7 kwietnia do domu.

Natomiast objawy nie wskazywały na to, żeby to był covid, tym bardziej że nikt z pacjentów ani z personelu nie zgłaszał jakichś symptomów chorobowych, które by wskazywały na koronawirusa.

– zaznacza Maria Chmielnicka.

Dyrektor podkreśla jednocześnie, że sytuacja będzie wyjaśniania.

Sprawa do nas dotarła. Potraktowaliśmy ją bardzo poważnie. Wszczęte zostało dochodzenie epidemiologiczne w celu ustalenia przyczyny i źródła tego zakażenia. Od wszystkich pacjentów i pracowników zostały pobrane wymazy w kierunku SARS-CoV-2.

– podsumowała dyrektor lipskiego szpitala.

Źródło: TVN Warszawa.

Catering Zacisze


 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.